wtorek, 8 maja 2018

Co u nas:)

Wywołana do tablicy, już spieszę, żeby donieść co u nas i trochę wytłumaczyć moje dłuższe blogowe milczenie:)

To, że tak długo nie powstał tu żaden tekst miało tak jakby dwie przyczyny.
Pierwszą było moje ogólne złe samopoczucie. Mdłosci i zmęczenie dokuczały mi tak bardzo, że po prostu czasem nie miałam nawet sił, by sięgnąc po laptopa i sklecić kilka zdań. Moim wyczynem stawało się to, by przetrwać jakoś dzień:) Piszę to w czasie przeszłym, bo od kilku dni już czuję się zdecydowanie lepiej. Mdłosci są, ale już naprawdę lekkie i powoli wracaja do mnie też siły. Naprawdę odczułam ten pierwszy trymestr:) Nie pomyślałam bym nigdy, że może on być aż tak intetsywny :) mimo tego złego samopoczucia był on dla mnie też wyjątkowy, bo ciąża dawała o sobie znać w każdej minucie dnia. Dzięki temu jakoś przetrwałam ten czas pierwszych dwunastu tygodni:)

Drugi powód mojego milczenia, jest diametralnie różny. Mimo tak wyraźnych znaków ze strony mojego ogranizmu, że maluszek faktycznie jest i się rozwija, ja nadal nie wierzyłam. Trudno mi było pisać o czymś, co wydawało mi się tak niesamowite, wręcz niemożliwe. Nie mogłam ( nadal zersztą nie mogę) uwierzyć w swoje szczęście. Nadal boję się o tym głosno mówić, boję się pomyśleć o tym, jak będzie wyglądał mój bobas za kilka miesięcy, gdy będę mogła go w końcu zobaczyć, bo to wydaje mi się takie nie realne. Totalne since - fiction dla mnie:) Bałam się też pisać o tym, bo zaraz pojawiała się jakaś głupia myśl, że jak wykrzyczę swoje szczęście, powiem o tym głośno, to stanie się coś złego, bo przecież tak pięknie nie może być cały czas, prawda? Wiem, że takie myślenie nic dobrego nie przynosi, niczemu nie służy a tylko psuje ten wyjątkowy czas, ale czasem trudno mi z tym walczyć. Staram się jak mogę i mam nadzieję, że z każdym dniem będzie coraz lepiej:)

A co w ogóle u nas?:) Według wszelkich badań wygląda na to, że rośnie zdrowy człowieczek:) Ciąża rozwija się prawidłowo. Na szczęście wszystko jest tak, jak powinno być:) Wczoraj wkroczyliśmy w 15 tydzień i już zaczynam z wielką radością zauważać swój rosnacy brzuszek. Cudny widok po prostu. Nie mogę się napatrzeć naprawdę. To takie niewiarygodne. Zrobiłam już pierwsze zakupy ubrań ciążowych. Większość to wygodne sukienki:) Marzyłam kiedyś o tym, żeby latem być w ciąży i móc zakładać właśnie takie stroje. Spełniło się:)
Nie znamy jeszcze płci. Maluch nie chciał ostatnio nic zdradzić. Co prawda chciałabym już wiedzieć, ale liczę się z tym, że pewnie dopiero na połówkowych, za ok 5 tygodni, uda się coś bardziej pewnego stwierdzić. Jakoś wytrzymam:) Chociaż ciekawość jest duża.
Mąż namówił mnie też do zakupu detektora tętna płodu. Na początku nie byłam przekonana, ale teraz to się powstrzymuję siła woli, żeby nie korzystać z niego za często. Czytałam na ten temat wiele i wiem, że to nie zaszkodzi maluszkowi, ale wiem też, że należy ze wszystkim zachowac umiar. Jednak ulga i szczęście jest duże, gdy można posłuchać pulsu Bąbelka. To musi mi wystarczyć do pierwszych kopniaków, których już normalnie nie moge się doczekac...

To na razie tyle. Postaram się tu częściej coś napisać:) Miło mi bardzo, że ktoś chce to czytać i że dziewczyny interesujecie się tym, co u nas. Dziękuję Wam. Buziaki



Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...