piątek, 14 czerwca 2013

W moim otoczeniu na co dzień przebywa mało małych dzieci. Takich dwu czy trzy letnich. Ja nie mając z nimi styczności myślałam sobie, że jakby nawet były, to jestem już uodporniona na ich widok i nie mogą one wywołać już u mnie żalu. Myślałam, że jestem już pogodzona z tym stanem. Wczoraj się przekonałam, że niestety tak nie jest. Moja ukochana chrześnica, która ma 1,5 roku, mieszka w Anglii i najczęstszy kontakt jaki z nią mam, to skype. Razem z siostrą przyjechała kilka dni temu i mogłam ją w końcu przytulić i... przepadłam. Ten żal i ból, który poczułam,  kiedy patrzyłam na nią, zaskoczył mnie bardzo. To co zostało mi odebrane jest okrutne i tak niesprawiedliwe. Kurcze, chyba tak naprawdę nigdy się z tym do końca nie pogodzę.
No cóż...jutro wesele brata, więc przywdziewam uśmiech i udaje, że w moim życiu wszystko jest ok...

piątek, 7 czerwca 2013

Ostatnio dni jakoś tak szybko mijają, że nie mam za bardzo czasu na nic. Od mojego ostatniego niezbyt optymistycznego wpisu minął tydzień i ja już na innym etapie nastrojowym jestem:) Teraz sobie myślę - będzie co ma być i staram się zaplanować przyszłość w taki sposób, jakby dziecka miało nie być. Jak zdarzy się ten cud to będę najszczęśliwsza na świecie, a jak się nie uda, to planuje też być również szczęśliwa:) Nie może się wszystko w moim życiu toczyć tylko wokół jednego tematu przecież. Czekam cierpliwie więc na swoją kolej, a gdy dziecko nie będzie chciało pojawić się naturalnie, to wierzę, że uda nam się z adopcją. Jeszcze nie teraz, ale za kilka lat na pewno. Czas pokaże, co jest nam pisane:)

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...