wtorek, 30 kwietnia 2013

Postanowiłam w tym cyklu zadziałać trochę na własną rękę:) Chyba w przyszłym już trzeba będzie umówić się na wizytę, ale ten jeszcze na luzie. Miałam jeszcze zapas clo i duphaston, więc trochę podstymuluję swój organizm. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie spodziewam się jakiegoś spektakularnego efektu, ale jak nie spróbuję to się nie przekonam:) Wiem, że branie lekarstw bez konsultacji z lekarzem jest niewskazane, ale nie powinny zaszkodzić. Z każdym kolejnym miesiącem coraz mniej wiary we mnie, że się uda. Zastanawiam się nad zmianą lekarza, ale w mieście, w którym mieszkam nie mam za bardzo dużego wyboru. Nie wiem co zrobię jeszcze z tym fantem. Czasem ogarnia mnie taka wściekłość na los, że to właśnie nas musiało spotkać. Ehhh... chyba nigdy z tym tak naprawdę się nie pogodzę. Najgorsza jest ta bezsilność i te otaczające mnie wokół szczęśliwe ciężarne. Życzę im naprawdę wszystkiego dobrego, ale za każdym razem, gdy moje oczy wędrują na wystający brzuszek, pojawia się takie okropne ukłucie w sercu...

piątek, 19 kwietnia 2013

No i wiosna się zrobiła:) Wczoraj i dzisiaj starałam się jak najwięcej energii zaczerpnąć z cudnie świecącego słoneczka. No i trochę się udało:) Chociaż jakoś tak zmęczona jestem po tym tygodniu, ale weekend i mam nadzieję, że uda się podładować baterie.
Kolejny cykl rozpoczęty, oczywiście znów kilka łez popłynęło, ale już lepiej. Jak ja chciałabym wiedzieć, co jest tak naprawdę nie tak, że nie wychodzi. Najgorsze to jest właśnie to, że nie ma jednoznacznej diagnozy. Próbować, próbować i jeszcze raz próbować do skutku, tylko to pozostaje. Może się uda, a może nie... Czasem mnie ogarniają same czarne myśli, że to nie ma sensu, gdy za chwilę znów dopadła mnie pewność, że w końcu musi się udać. Tyle jest przecież takich przypadków.  No ale wszystko pokaże czas:) a życie się toczy dalej i trzeba z niego korzystać:) Mam nadzieję, że uda nam się w weekend wybrać na jakąś dłuuuugą wycieczkę rowerową:) Uwielbiam takie spędzanie czasu, chociaż pewni moja kondycja po zimie pozostawia wiele do życzenia...

niedziela, 7 kwietnia 2013

U mnie na razie nic nowego  w temacie staraniowym:) Byłam kilka dni temu u tego bioenergo, ale jakoś nic nowego mi nie wniósł do sprawy. Tylko znów powtórzył, że powinno być dobrze. No więc czekam:) Nie uwierzę, dopóki sama się nie przekonam. Już do niego nie pójdę raczej, bo dałam sobie tylko 4 miesiące odpoczynku od lekarzy, lekarstw, itp.  Jak opcja energetyczna nie wypali, to nie pozostanie mi nic innego, jak znów wrócić do bardziej racjonalnych metod leczenia. Ale wierzcie mi lub nie, ale czasem mam tego tak bardzo dosyć i chce dać sobie spokój z tym wizytami, monitoringiem, itp. Mam ochotę po prostu zdać się na samą naturę. Tylko już tyle razy mnie zawiodła. Przecież to już grubo 2 lata się staraliśmy i nic. Przez rok leki na stymulację i też nic.  Pewnie następnym krokiem będzie inseminacja. Tylko ja ciągle się łudzę, że może to nie będzie potrzebne i tak jakoś mija miesiąc za miesiącem. Trzeba jednak wziąć się w najbliższym czasie w garść i podjąć jakąś zdecydowaną decyzję.  Najlepiej taką która zakończy się dwiema upragnionymi kreskami na teście:)

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...