sobota, 1 września 2018

Trzeci trymestr:)

No trochę tu mnie nie było:)

Wakacje minęły, nadchodzi jesień, na którą w tym roku czekam z taką niecierpliwością! Zawsze ta pora roku nastrajała mnie jakoś pesymistycznie, bo uwielbiam lato, słońce i wysoką temperaturę. Jednak przez to że JESIEŃ będzie czasem, gdy na świecie pojawi się mój mały, WIELKI cud staje się ona dla mnie magicznym czasem:) Lato minęło mi bardzo przyjemnie. Pogoda rozpieszczała, także korzystałam z tego czasu, jak tylko się dało. Basen, krótsze i dalsze wycieczki, odwiedziny rodziny, czas na książkę i leniuchowanie w ogrodzie -  tak w wielkim skrócie minął mi ten czas.

Jednak największą radość sprawiają mi codzienne kopniaki mojego synka i ta myśl, w którą do tej pory ciężko mi uwierzyć, że jeszcze kilka tygodni i naprawdę będę mogła wziąć go w ramiona, przytulić, poczuć. To jest niesamowite i wydaje mi się jeszcze takie nierealne. Chyba jestem naprawdę dziwna, ale chyba naprawdę uwierzę, że to się dzieje naprawdę, w dniu porodu:) Zostało jeszcze ok 8 tygodni i to już tak niedługo, a daleko jednocześnie. Z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej strony pojawia się też strach( nie przed samym porodem, bo ten stres mnie jeszcze nie dopadł), ale przed tym czy dam sobie radę, czy będę dobrą mamą, czy poradzę sobie w opiece nad takim maleństwem. Ja i mąż jesteśmy tu sami, nasze rodziny są w Polsce, także na żadną pomoc nie możemy liczyć. Będziemy musieli jakoś sobie dać radę sami:) Mam nadzieję, że jakoś to ogarniemy. No ale mimo tego, że jakieś obawy są, staram się myśleć optymistycznie.

Ostatnią wizytę z podglądaniem Gabrysia miałam prawie 4 tygodnie temu i teraz mam już lekki stres, bo nie wiem czy u niego nadal wszystko w porządku. Ostatnio było wszystko super, także mam nadzieję, że przyszłą piątkowa wizyta też przyniesie same dobre wieści.
Jak jeszcze nie byłam w ciąży, to myślałam sobie, że jeżeli ktoś jest np w 32 tygodniu ciąży, to praktycznie nie ma się już co martwić, bo ciąża prawie donoszona. małe prawdopodobieństwo jakiegoś niebezpieczeństwa dla Maluszka.  Jednak tak nie jest. Każda mama chce dla swojego dziecka jak najlepiej i ta ciągła obawa towarzyszy przez cały czas, nawet jak wszystko jest ok. Przynajmniej ja tak mam i obawiam się, że już tak pozostanie:)

Wyprawka już praktycznie ukończona. Jeszcze pozostał nam wybór aspiratorka do noska i termometru bezdotykowego. Jeżeli możecie dziewczyny coś polecić, to byłabym bardzo wdzięczna:)

Zastanawiam się jeszcze nad laktatorem, ale w Niemczech jest możliwość wypożyczenia takiego sprzętu w aptece, także chyba zobaczę po porodzie jak się sytuacja rozwinie z moim karmieniem. Bardzo chciałabym karmić piersią, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze to się udaje. Także czas pokaże, co będzie. Staram się za bardzo nie nastawiać na nic.

Torby do szpitala nie mam jeszcze spakowanej, bo na szczęście nie trzeba tutaj dużo do niej wkładać. Dla maluszka nie potrzebuje nic, bo wszystko zapewnia tutaj szpital, a dla mamy to tylko koszule, staniki do karmienia, recznik i kosmetyki. Także ta kwestia w ogóle nie zaprząta mi głowy:)

Chaotyczny ten mój wpis, ale tak to jest, jak się nie pisze na bieżąco:) Mam nadzieję, że po piątkowej wizycie będę mogłą napisać coś więcej o tym jak rośnie mój synek i czy wszystko jest w porządku z szyjką, przepływami i całą resztą:) Trzymajcie kciuki:)

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...