czwartek, 8 sierpnia 2019

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podobnie. Zatracilam się całkowicie w macierzyństwie. Także moje posty były by pełne zachwytów nad synkiem, pisałabym o tym jaka to jestem szczęśliwa, jak cudownie jest byc mamą i że nie zamienilabym tych dni na nic innego. No właśnie 🤣 Kto by w kółko chciał czytać o tym samym?:)
Może w skrócie napiszę, że Gabriel jest cudownym, uśmiechnięty chłopcem, wrażliwym i najlepiej czującym się w towarzystwie. Całe dnie spędzamy na wspólnych  zabawach czy spacerach. Synek niedlugo kończy juz 10 miesiecy i potrafi czworakowac, siadać a także od miesiąca ćwiczy intensywne wstawanie przy meblach. Uwielbia naśladować samochody:) najbardziej reaguje na kolor żółty i nadal uwielbia zasypiać przytulony, słuchając w tle Leonarda Cohena:) Najbardziej martwi mnie to, że niezbyt chętnie je obiadki, za to owoce zje zawsze. Mam nadzieję, że rozkręci się z tym jedzeniem, bo jeszcze nie widzę tego, że po roku będzie potrafił najadac sie czyms innym niz mlekiem.
No i miało byc krótko... mogłabym pisać jeszcze dlugo o synku, ale tak naprawdę powód tego, że sie odzywam, jest calkiem inny...

Stało się to, co nie wierzyłam, że jest w ogóle możliwe.
Jestem w ciąży. To 8 tydzień. Dziewczyny, chyba nie muszę pisać, jaki to dla mnie jest szok. Robiąc test ciążowy 10 dni po spozniajacym się okresie, chciałam potwierdzić, że w ciąży nie jestem i umówić się na wizytę do lekarza, by sprawdzić, co znow nie tak jest z moim organizmem. Cylk w którym zaszłam w ciążę, był w ogole pierwszym ,,normalnym,, cyklem u mnie. Wcześniej, namowiona przez swoja ginekolog, brałam tabletki anty. Nie czułam jednak się z tym dobrze i po 3 miesiacach przestałam. Od tego momentu przez 4 miesiące nie miałam okresu, bo moja prolaktyna poszybowala w górę i musiałam ja zbijac tabletkami. I właśnie ten PIERWSZY cykl po unormowaniu, byl tym szczesliwim. Wystarczyl JEDEN cykl. Wczesniej bylo 8 lat starań. Jestem doskonalym przykladem na to, że jednak In Vitro leczy. Mi uleczylo duszę i ciało...

C
Jestem ogromnie szczęśliwa, ale tez równie mocno się boję jak to będzie. Czy poradzimy sobie z dwójką małych dzieci. Czy Gabriel dobrze zniesie to  że będzie musiał dzielić się z mamą. Czy będę potrafić tak dzielić uwagę, by żadne z Maluchów nie czuło się zazdrosne. Tych strachow jest dużo wiecej, ale nie będę już o tym pisać. Koniec końców wierzę jednak, że wszystko się dobrze ułoży i już w marcu będziemy szczęśliwą, czteroosobową rodziną.
Trzymajcie za to kciuki;) buziaki

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...