niedziela, 7 kwietnia 2013
U mnie na razie nic nowego w temacie staraniowym:) Byłam kilka dni temu u tego bioenergo, ale jakoś nic nowego mi nie wniósł do sprawy. Tylko znów powtórzył, że powinno być dobrze. No więc czekam:) Nie uwierzę, dopóki sama się nie przekonam. Już do niego nie pójdę raczej, bo dałam sobie tylko 4 miesiące odpoczynku od lekarzy, lekarstw, itp. Jak opcja energetyczna nie wypali, to nie pozostanie mi nic innego, jak znów wrócić do bardziej racjonalnych metod leczenia. Ale wierzcie mi lub nie, ale czasem mam tego tak bardzo dosyć i chce dać sobie spokój z tym wizytami, monitoringiem, itp. Mam ochotę po prostu zdać się na samą naturę. Tylko już tyle razy mnie zawiodła. Przecież to już grubo 2 lata się staraliśmy i nic. Przez rok leki na stymulację i też nic. Pewnie następnym krokiem będzie inseminacja. Tylko ja ciągle się łudzę, że może to nie będzie potrzebne i tak jakoś mija miesiąc za miesiącem. Trzeba jednak wziąć się w najbliższym czasie w garść i podjąć jakąś zdecydowaną decyzję. Najlepiej taką która zakończy się dwiema upragnionymi kreskami na teście:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Update:)
Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...
-
Jestem już po pierwszej wizycie. Zobaczyłam w końcu swojego maluszka i jego bijące serduszko. Nie da się opisać emocji, które temu towarzysz...
-
U mnie na razie nic nowego w temacie staraniowym:) Byłam kilka dni temu u tego bioenergo, ale jakoś nic nowego mi nie wniósł do sprawy. Tyl...
-
Postanowiłam w tym cyklu zadziałać trochę na własną rękę:) Chyba w przyszłym już trzeba będzie umówić się na wizytę, ale ten jeszcze na luzi...
3mam kciuki za te dwie upragnione kreski !
OdpowiedzUsuń:*
Usuńja po 6 latach dałam pas... Po dwóch nieudanych IUI... dosc mam psychicznie fizyczynie i wszystko w jednym ...
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale i mocno wierzę, że jednak kiedyś dziecko się pojawi w naszym życiu:)
UsuńJa walczę i mam nadzieję, że nie popuszczę. Wolę tą gonitwę, ten stres niż sytuację, że już nie mam sił na dalszą walkę. Wierzę, że nam się uda.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
trzymam kciuki
Każda para kciuków się przyda:) Dziękuję:*
UsuńI ja dołączam do kciuków. Rozumiem Cię dobrze, bo też wiele razy miałam chwilę zwątpienia i chciałam to wszystko rzucić. Ale za chwilę pomyślałam, że spróbuję wszystkich możliwości aby potem nie pluć sobie w brodę, że czegoś nie zrobiłam. Życzę Ci dużo siły do tego aby jak napisała CarpeDiem nie popuścić. Może jednak spróbujcie IUI. Będzie to kolejny krok. Przytulam i ślę buziaki
OdpowiedzUsuńDziękuję:* Jeszcze trochę sił mi zostało:)
UsuńI świetnie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoje kciuki też masz :*
OdpowiedzUsuń:*
Usuń