Tak jakoś mi ostatnio szybko dni mijają. Niedawno zaczęłam nawet praktyki w szkole, bo od jakiegoś czasu dokształcam się podyplomowo:) Dzieciaki dają czasem popalić....
Powoli zbliża się też końcówka cyklu, ale z tego co mi się wydaje to moje samoleczenie też nie wypaliło:) Dużych oczekiwań nie miałam, także dużego rozczarowania też nie ma. Jestem chyba na etapie pogodzenia się ze swoim losem. Będzie co ma być po prostu. Jak na razie to cieszę się piękną pogodą, codziennie ćwiczę, budując formę, a za tydzień wybieram się na kilka dni na Węgry, złapać trochę opalenizny:) Jest dobrze:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Update:)
Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...
-
Jestem już po pierwszej wizycie. Zobaczyłam w końcu swojego maluszka i jego bijące serduszko. Nie da się opisać emocji, które temu towarzysz...
-
U mnie na razie nic nowego w temacie staraniowym:) Byłam kilka dni temu u tego bioenergo, ale jakoś nic nowego mi nie wniósł do sprawy. Tyl...
-
Postanowiłam w tym cyklu zadziałać trochę na własną rękę:) Chyba w przyszłym już trzeba będzie umówić się na wizytę, ale ten jeszcze na luzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz