piątek, 24 maja 2013

Wróciłam już po naszej wyprawie. Pogoda nie do końca dopisywała, ale trochę opalenizny przywieźliśmy ze sobą. Odpoczęłam, zresetowałam myśli i nabrałam dystansu do wielu rzeczy. Teraz trochę w moim życiu jest pod górkę, ale wierzę mocno, że w końcu ta sytuacja ulegnie zmianie. Do tego, że nie potrafię zajść w ciążę już powoli zaczynam się przyzwyczajać. Nie ma już takiej rozpaczy i aż tylu łez. Nie wiem sama czy to dobrze, czy źle. Ta niewiara w powodzenie, ciągłe huśtawki nastroju, nadzieja przez połowę cyklu, potem poczucie beznadziei i pytanie - dlaczego nas to spotyka, to coś, co sprawiło, że moje życie nie wygląda tak, jak wierzyłam kiedyś, że będzie wyglądało. Pragnę dziecka tak mocno, że obawiam się, że bez niego nigdy nie powiem o sobie, że jestem w pełni szczęśliwa, mimo wspierającej rodziny, przyjaciół i kochanego męża. Brakuje jednego elementu układanki i nic go nie może zastąpić...

4 komentarze:

  1. Ja wierzę,że w końcu się Wam uda!
    Wiary i cierpliwości ...

    OdpowiedzUsuń
  2. moja wiara i nadzieja sie zakonczyla po 6 latach staran , badań i zabiegów... wypaliłam sie... a teraz... zyje pełnia zycia.... brakuje mi tego 1 puzzla do ulozenia w calosci mojego zycia tak jak to mialo byc....ale nic na sile nie zrobie...

    zycze zebys nie stracila wiary...
    napisz @ wysle ci zaproszenie do mojego bloga.pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również się obawiam, że będę musiała jakoś pogodzić się z tym, że nie na wszystko mam wpływ.

      Mój adres to agnieszkahaw28@gmail.com:)

      Usuń

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...