czwartek, 7 lutego 2013

 Niepłodność

Na początku trudno przed samym sobą przyznać się, że ma się problem z zajściem w ciążę. Przekonuje się samego siebie, że to minie, że to tylko chwilowa niemożność. Chyba najgorszy jest moment, gdy usłyszy się to słowo -,, niepłodność,, skierowane do siebie, od kogoś innego. Trzeba wtedy stanąc przed faktem dokonanym. Pamiętam ten wypis ze szpitala po laparoskopii i rozpoznanie: niepłodność pierwotna. Ciężkie to... Teraz już to słowo tak nie uderza. Człowiek jednak potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić... Nie wiem czy podjęłam dobra decyzję rezygnując na te kilka miesięcy z lekarzy. Na razie przyjmuje jakieś lekarstwo na bazie ziół, które ma uregulować moje hormony. No i pije też ziółka, polecone przez dziewczyny z bociana. Zobaczymy. Na razie to wydaje mi się, że owulacji nie było lub była bardzo wcześnie. Pozostaje czekać i liczyć na mały cud:)

1 komentarz:

  1. Słowo "nieplodnosc" tez mnie wystraszylo, przeraziło. A teraz? Czasami mam wrażenie ze nieplodnosc to taka choroba jak grypa, ma ja tyle kobiet! Nie jesteśmy same:)

    OdpowiedzUsuń

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...