sobota, 9 lutego 2013

Refleksja

W swoich staraniach o bobasa staram się robić wiele rzeczy zajmujących czas, żeby tylko nie myśleć o tym, że się staram:). Niestety to jest niemożliwe do końca, bo jakoś w środku zawsze siedzi myśl -  ,,chcę mieć dziecko, a nie mogę,,. Jeszcze częściej pojawiają się te myśli, gdy ktoś w otoczeniu zachodzi w ciążę. Moja młodsza siostra ma już 1,5 roczną dziewczynkę, a mój jeszcze młodszy brat, niedawno dowiedział się o tym, że będzie tatą. Ja w tym gronie nie czuję się komfortowo...Chociaż nikt nigdy nie dał mi odczuć tego, że jestem z czegoś wykluczona. Tak naprawdę chyba sama się wykluczam...Cieszę się ogromnie z tych dzieciaczków, ale jednocześnie czuje taki żal i smutek w sercu... I trzeba z tym żyć. Ale ta choroba zabrała mi już tyle radości życia...Czy to musiało być takie trudne?

1 komentarz:

  1. Patrząc na swojego ukochanego chrześniaka mam takie same uczucia jak ty. Kocham go całym sercem, ale są dni, że nie jestem w stanie pojechać do moich rodziców, do mojej siostry... nie umiem sobie wtedy poradzić z żalem jaki we mnie jest. Z poczuciem pustki i inności, pewnej "ułomności". To normalne, że świadomie - lub nie - zaczynamy unikać sytuacji, które nas ranią. I nie chodzi tu o ludzi, nie o dzieci ale uciekamy przed własnymi uczuciami... bronimy się przed cierpieniem i żalem.

    Trzymam za Ciebie kciuki :)

    OdpowiedzUsuń

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...