wtorek, 26 lutego 2013


Niedługo połowa cyklu, a ja jakoś nie czuję, żeby coś tam się działo dobrego w moim organizmie. Szkoda, ze nie ma takich podręcznych, małych przyrządów, służących podglądaniu, co tam się dzieje:) Coś czuje, ze sprawdzałabym kilka razy dziennie... Nie wiem dlaczego moje hormony nie chcą współpracować, tylko zazwyczaj strajkują. Niedługo pewnie wybiorę się do mojego bioenergoterapeuty, żeby podzielił się ze mną jakimiś dobrymi prądami. Ostatnio po wizycie u niego dobry humor mnie nie opuszczał:) Śmieszy mnie ta cała sytuacja jakoś... Nie do końca wierzę w słuszność tego wyboru, ale pocieszam się to najwyżej strata kilku miesięcy. Potem już bardziej racjonalne, medyczne sposoby trzeba będzie zastosować... Pewnie znów stymulacja cyklu, a jak i to nie wyjdzie, to zostało jeszcze nam badanie na wrogość śluzu. A potem, to już nie wiem... Klinika Leczenia Niepłodności? Jakoś staram się o tym nie myśleć... Ciągle żyję złudną nadzieją...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Update:)

Miałam plan, że poprzedni post będzie moim ostatnim na tym blogu. Nie czuję juz tego pisania:) a zresztą moje wpisy wyglądały by bardzo podo...